
Ostatni weekend wyścigowy był dla mnie wyjątkowy pod wieloma względami – nowy zespół, nowy samochód i aż dwa wyścigi z rzędu w ramach Double Header serii NLS na legendarnym Nürburgringu. To doświadczenie, które na długo pozostanie w mojej pamięci.
Na tor dotarłem w piątek w południe, by załatwić wszystkie formalności i przygotować się do startu. Przymiarka do samochodu, ustawienie fotela i pozycji za kierownicą – to zawsze pierwszy ważny krok, aby poczuć się dobrze w aucie. Wieczorem odbył się briefing kierowców, a po nim mogliśmy wreszcie złapać chwilę odpoczynku. Sam dzień był dla nas długi, bo wszystko zaczęło się już dzień wcześniej w Krakowie, skąd późnym wieczorem ruszyliśmy w stronę Nürburgringu.




Sobota – P6 na mecie
Sobotni poranek przywitał nas mgłą i lekkim deszczem. Na szczęście warunki pozwoliły na przeprowadzenie kwalifikacji zgodnie z planem o 8:30. Po ich zakończeniu rozpoczęły się przygotowania do wyścigu. Padok o 10:30 został otwarty dla kibiców – to zawsze wyjątkowe uczucie, gdy można uścisnąć dłoń fanom i poczuć atmosferę motorsportu. Tym razem kibiców było jeszcze więcej niż zwykle, ponieważ w tej samej rundzie startował Max Verstappen, co dodatkowo podniosło emocje.
Start wyścigu zaplanowano na godzinę 12. W moim zespole na tor wyjechało czterech kierowców, a mi przypadł trzeci stint. Oczekiwanie zawsze się dłuży, ale kiedy w końcu wsiadłem do samochodu, poczułem się jak u siebie. Nürburgring to tor, na którym czuję się najlepiej – każdy zakręt, każda prosta, to dla mnie czysta radość. Mój stint przejechałem bez większych przygód i oddałem samochód w dobrym stanie kolejnego kierowcy. Ostatecznie sobotni wyścig zakończyliśmy na P6, co dało nam powody do zadowolenia i jeszcze większą motywację przed niedzielą.
Niedziela – walka z samochodem i P9
Drugi dzień Double Headera powitał nas lepszą pogodą. Po nocnych opadach asfalt powoli przesychał, a zza chmur przebijało się słońce. Plan dnia wyglądał podobnie jak dzień wcześniej – kwalifikacje rano i wyścig w południe. Niestety, podczas kwalifikacji pojawiły się problemy z zawieszeniem i hamulcami. Auto prowadziło się bardzo ciężko, a utrzymanie go na torze było prawdziwą walką. Mechanicy szybko szukali rozwiązania i dosłownie na 10 minut przed końcem kwalifikacji udało się wyjechać, aby sprawdzić wprowadzone zmiany. Nie było idealnie, ale wystarczająco dobrze, by spróbować przejechać cały wyścig.
Tym razem ukończyliśmy zmagania na P9, a to właśnie mnie przypadło w udziale przecięcie linii mety. To zawsze niesamowite uczucie, niezależnie od pozycji – finisz na Nürburgringu to coś wyjątkowego. Mam jednak lekki niedosyt, bo zamiast walczyć z rywalami, musiałem przez większość czasu walczyć z samochodem.




Podsumowanie weekendu
Weekend zakończyłem z dwoma ukończonymi, bezkolizyjnymi wyścigami, a to dla mnie ogromna wartość. Dzięki temu otrzymałem zielone światło do wystąpienia o Permit A, który już dziś mam przyznany. To licencja pozwalająca na start w najmocniejszych samochodach, takich jak GT3. Nie oznacza to od razu, że przesiądę się do takiego auta, ale nawet jazda moją Cuprą TCR wymagała posiadania tego dokumentu.
Double Header na Nürburgringu był pełen emocji, nauki i nowych doświadczeń. Cieszę się, że mogłem być częścią zespołu asBest Racing i dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten weekend był możliwy.







